Ten azjatycki kraj pomimo rozwoju gospodarczego i zachodzących zmian, zachowuje swoją tożsamość i kulturę.
Kobiety dalej noszą stożkowe kapelusze, ludzie nadal cały czas żyją na barkach na wodzie.
Ale jak długo to potrwa i kiedy także oni ulegną całkowicie masowej turystyce? Tego się nie dowiemy. Wiemy za to, że Wietnam na pewno się zmienia. Dlatego warto wybrać się tam teraz, kiedy jeszcze możemy zobaczyć autentyczność tego kraju.
Poza typowymi do zwiedzania miejscami staraliśmy się zjechać z turystycznego szlaku, odwiedzić miejsca mniej uczęszczane, poznać jeszcze więcej uśmiechniętych ludzi.
To nam umożliwiła wizyta w Sapa. Jej wysokie góry i setki terasowych pól ryżowych to zdecydowanie widok zapierający dech w piersiach.
Po całonocnej podróży starym jak świat pociągiem dojeżdżamy pod granicę z Chinami. Udajemy się na ponad 25 kilometrowy trekking z jedną z lokalnych przewodniczek pochodzącą z plemienia Hmong, która opowie o tutejszych mniejszościach etnicznych, zwyczajach i tradycjach.
Nagrodą za wytrwałe lawirowanie po bardzo wąskich i stromych polach ryżowych, pomiędzy pasącymi się bawołami jest odpoczynek. A kolejnym punktem programu tego dnia nocleg u przewodniczki, w jej domu z jej rodziną. Kolacja, którą dla nas przygotowuje i raczenie się lokalnymi samogonami.
Kolejnym miejscem które nas zachwyciło jest urocze miasteczko Hoi An leżące w połowie ciągnącego się wzdłuż Morza Południowochińskiego Wietnamu, nad rzeką Thu Bon.
Co miesiąc, podczas pełni księżyca, jego ulice wypełniają się mieszkańcami oraz przyjezdnymi. To czas kiedy Wietnamczycy składają hołd swoim przodkom. Obrzędy odbywają się w całym kraju, ale to w Hoi An jest niezwykła atmosfera. Wieczorem gasną światła, a wąskie ulice oświetlają tylko ręcznie robione kolorowe lampiony.
Miasto przycicha, a mieszkańcy skupiają się na modlitwie. Właściwie każdego wieczora na rzece puszczane są lampiony, które pomagają pozbyć się wszelkich trosk.
Obecnie miasto zajmuje się handlem, ale teraz już raczej lokalnym. Możemy tutaj uszyć sobie jedwabny garnitur, koszule, piękną wieczorową suknię czy tradycyjny wietnamski strój ao dai, a to wszystko zaledwie w jeden dzień.
Ciekawą atrakcją budowlaną w Hoi An, jest most Japoński, jedyny na świecie pokryty dachem i posiadający świątynie. Strzeżony przez psa i małpę uważanych w Japonii za święte zwierzęta. Według legendy jego konstrukcję rozpoczęto w Roku Psa, a zakończono w Roku Małpy.
Jest to jedno z najbardziej uroczych miast jakie kiedykolwiek odwiedziłam.
Wieczorami jest tam po prostu bajecznie!
Kolejnym punktem zwiedzania jest słynna Zatoka Ha Long z jeszcze słynniejszymi wapiennymi wysepkami, znajduje się ok. 160km na południowy wschód od stolicy. Niewątpliwie piękne miejsce, znajdujące się na światowej liście UNESCO. Rejs po zatoce i widok z bliska wapiennych skał pokrytych roślinnością robi wrażenie.
Podczas noclegu na barce możemy nauczyć się tradycyjnej metody połowu ryb w zatoce, a rankiem mamy możliwość pływania kajakami między mogotami, wpłynięcia w odcięte od świata zatoczki, na skałach których żerują małpy.
Nie sposób jest zwiedzić wszystkiego, ale mamy niezwykła satysfakcję, że podczas pobytu w Wietnamie poznaliśmy i zobaczyliśmy wszystko co najlepsze.