Bardzo estetyczne i naturalnie idealne, gdzie granitowe formacje skalne przypominają rzeźby, a błękit oceanu jest najbardziej błękitny z błękitnych. I ten oślepiająco biały piasek o konsystencji cukru pudru.
Udało mi się również zrealizować marzenie przejażdżki rowerem po egzotycznej plaży.
Uczucie zachwytu towarzyszyło mi przez ponad dwa tygodnie wakacji na Seszelach. Zaraz po przylocie odwiedziłam Praslin. Drugą co do wielkości wyspę Archipelagu z plażą Cote d’Ore, która stała się moją bazą wypadową. Jest to jedyne na świecie miejscem, gdzie rosną unikalne palmy Coco de Mer z owocami o niezwykłych kształtach damskich pośladków.
Dzięki wypożyczonemu rowerowi każdego dnia mogłam spędzać czas na innej plaży. Każda z nich zachwycała mnie idealnie ukształtowanym skałami, spokojem i elegancją. Codziennie mijałam szczęśliwych i stale uśmiechniętych ludzi. Pewnego razu przejeżdżając obok pięknej i pustej plaży popłakałam się ze szczęścia. Życzę każdemu, żeby miał okazje przeżyć to uczucie 🙂
Seszele to państwo wyspiarskie, z których każda jest inna i zachwycająca. Obok Praslin bezludna i jakby wyczesana z wody St.Michele. Wyspa La Dique z najpiękniejszą plażą na świecie Anse Source d’Argent i dziką Grand Ance.
W domu i pracowni okolicznej malarki miałam przyjemność spędzić popołudnie. Pijąc z nią kawę na tarasie zbudowanym na turkusowej lagunie. Cousine, to kolejna wyspa ze zwierzętami, które nie boja się człowieka, a ptaki w zasadzie można pogłaskać kiedy siedzą na gałęziach.
Wieczorami błoga cisza i spokój.
Z miejscowymi właścicielami łodzi można się umawiać na wyprawy po okolicznych wyspach i miejsc, gdzie można dotrzeć tylko od strony oceanu.
Mieszkańcy żyją tu spokojnie i szczęśliwie.
Tropikalna roślinność, malownicze zatoczki z pięknymi plażami oraz turkusowa woda to wymarzona sceneria na niezapomniane wakacje. Niewiele jest miejsc, do których chciałabym wrócić, a na świecie jest jeszcze tyle ciekawych rzeczy, które chciałabym zobaczyć. Seszele są tym właśnie wyjątkiem.
Mam nadzieje, że kiedyś znowu pojadę rowerem po białym piasku, na któreś z seszelskich niebiańskich plaż.
– Ewa Andrychiewicz