Ze względu na wszechobecne tłumy przelewające się tylko z jednego parku do drugiego. W marcu i kwietniu do Kraju Kwitnącej Wiśni przyjeżdżają ponad 4 miliony turystów. Nie oszukujmy się – zdecydowana większość z nich wybiera się wtedy do Tokio lub Kioto, które na co dzień i tak już pękają w szwach. W tym roku stwierdziłam jednak, że czas zakasać rękawy i poprzedzierać się przez te tabuny ludzi – przecież z jakiegoś powodu wybierają właśnie w te, a nie inne miejsca by świętować hanami.
Czym jest hanami? To po prostu nazwa określająca celebrowanie i podziwianie kwiatów sakury. Tysiące ludzi wybierają się do parków, by na świeżym powietrzu urządzić sobie piknik i cieszyć się pięknym widokiem wokół nich. W najpopularniejszych parkach w Tokio czy Kioto trzeba czasem nawet rezerwować miejsca na ziemi(!!), by móc na nich położyć koc i urządzić sobie, jak to mówią Japończycy, „party”.
My do Tokio przyjechaliśmy późnym popołudniem. W planach miałam zobaczenie zarówno tych najbardziej znanych miejsc jak i tych, które nie są oblegane przez tłumy, a jednak mimo to ciekawe i inspirujące. Pierwszym miejscem, w które się udaliśmy było… centrum handlowe. Hah, no tak nie brzmi to najlepiej, ale tym razem nie ciągnęło mnie na zakupy 😛 To właśnie niedaleko głównego dworca w Tokio od 16 marca do 15 kwietnia odbywa się Nihombashi Sakura Festiwal.
Jednym z jego elementów jest iluminacja zdobiąca uliczkę pomiędzy budynkami COREDO Muromachi 1 i 2, domu towarowego, który znajduje się zaraz przy stacji metra Mitsukoshimae.
Dzięki specjalnie ustawionym reflektorom nawet powietrze w tym miejscu wydaje się być różowe! Na ziemi pomiędzy 17:30, a 20:00 tańczą kwiaty sakury, z głośników leci muzyka idealnie dopasowana do prezentowanej iluminacji, a pomiędzy budynkami rozwieszono powiewające na wietrze, różowe płachty materiału z nadrukowanym motywem Edo kiri-e, czyli tradycyjnej japońskiej sztuki.
Po bokach na budynkach oraz na ziemi co kilka metrów porozstawiano również piękne kwieciste lampiony. Cały ten obrazek tworzy olśniewający tunel kwitnących wiśni. Równie piękny widok tworzy podświetlona na różowo ulica Chuo-dori, znajdująca się zaraz za rogiem oraz stojące przy niej budynki.
Kolejny punkt wycieczki był już jednak dużo bardziej znany i oblegany zarówno przez Japończyków jak i przez turystów. Generalnie już w metrze czułam, że coś się święci 😉 Pomimo tego, że dojeżdżaliśmy do ostatniej stacji na trasie (Naka-Meguro) to ludzi w wagonie nie ubywało, wręcz przeciwnie. Po wyjściu na peron sytuacja klarowała się coraz bardziej. Samo wyjście ze stacji zajęło nam dobrych kilka minut, a po drodze mijaliśmy tylko strażników stojących z drogowskazami, na których narysowane były strzałki, za którymi podążał cały tłum.
Przejście na drugą stronę ulicy- kolejna wskazówka- setki ludzi po jednej jak i drugiej stronie ulicy. Jednak to dopiero nad samym kanałem/rzeką Meguro liczba ludzi przekroczyła moje najśmielsze wyobrażenia.
Człowiek na człowieku, KAŻDY próbujący zrobić zdjęcie pięknie opadającym i podświetlonym gałęziom uginającym się na wodą od ciężaru kwiatów. Widok? Miód malina. W dodatku co krok można było kupić sobie lampkę różowego wina musującego lub szampana.
Kolejnego dnia, z samego rana, wybraliśmy się nad fosę Chidorigafuchi i do Parku Kitanomaru. Przewodniki, blogi i „internety” nie oszukiwały- drzewa sakury, z białymi i jasno różowymi płatkami były tam wszędzie, cudownie komponując się z zielonymi zboczami i wodą w rzece, jednocześnie tworząc piękny tunel kwiatowy.
Na miejscu można również wypożyczyć jedną z kilkudziesięciu kolorowych łódek i popływać po rzece przez godzinę (1600¥) lub 30 minut (800¥). Te łódki to kolejny element pięknego obrazka, który można tam zobaczyć. Przyznam, że sama chciałam popływać jedną z nich, w końcu to bardzo popularna atrakcja wśród zakochanych.
Jednak kolejka składająca się z co najmniej 100 osób i czas oczekiwania mnie przeraziły więc bez większego żalu odpuściłam ten pomysł.
Sama rzeka, jak już wcześniej wspomniałam, to tak naprawdę fosa znajdująca się w północno-zachodniej części terenów należących do Pałacu Cesarskiego. Jest to historyczne miejsce zbudowane we wczesnym okresie Edo wraz z rozbudową zamku. Obecnie park znajduje się wzdłuż 700 metrowego deptaku, wzdłuż którego rośnie ponad 240 drzew różnych rodzajów wiśni, w tym Somei-Yoshino i Oshima-Zakura. Pomimo tego, że nie było tam aż tak tłoczno jak nad rzeką Meguro wieczór wcześniej, to przez deptak przewijały się setki jak nie tysiące ludzi w tym samym czasie co my. W związku z tym postanowiliśmy wybrać się znowu w mniej popularne miejsce…
Więcej na https://miss-gaijin.pl
– Natalia Grębowicz-Kamińska