"Mam tą przyjemność łączenia dwóch pasji: sportu i poznawania ciekawych miejsc :-)
Będąc czwarty dzień na Teneryfie, jeszcze nie widziałam przyhotelowej plaży, ani promenady. Nie byłam też na shoppingu. Ale jechałam busem z rowerem na kolanach. Zrobiłam chyba swój najdłuższy rowerowy podjazd...
Tylko pod górę 21 km, 1500 m przewyższenia. Po drodze napotkałam najpiękniejsze miejsca, które na zawsze zostaną w mojej pamięci. Próba zatrzymania się na pstryknięcie fotki, a potem ruszanie pod górę, nie byłoby najlepszym pomysłem. Jechałam serpentynami o nachyleniu 16%, a widoki zapierały mi dech w piersiach z mocą x100.
Kiedy człowiek wjeżdża rowerem wysoko ponad chmury i jest sam ze swoimi myślami i zapierającymi dech widokami, a ciszę zakłóca tylko przyśpieszony oddech i szum kół… Kiedy turyści przejeżdżający busem otwierają okno i klaszczą z uznaniem, wtedy można być z siebie bardzo dumnym. Wjechałaś tutaj rowerem! Chapeau bas!
A na dodatek pływałam na najpiękniej położonym basenie, pod słońcem Teneryfy.”
– Monika Polkowska
Więcej na blogu TPP „Teneryfa z trochę innej strony”