"Planowany wyjazd na koniec Europy okazał się wyjazdem całkowicie poza kontynent. Na oddalone o 9 godzin lotu - Wyspy Zielonego Przylądka.
Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, a na wyspie Sal spełniły się moje marzenia na prawdziwy chillout. Dni płynęły wolno, a błogość i spokój obezwładniały mnie całkowicie. Do tego cudowny, turkusowy Ocean Atlantycki , piaszczyste plaże i wspaniali autochtoni. Taneczny świat kizomby i bary serwujące lokalny aperitif – grog, a także hotel Oasis Atlantico Belorizonte. Skrzydeł dodawał wieczorami roztańczony Ocean Cafe, za dnia zmieniający całkowicie swoje oblicze w chillout. Wszystko sprawiło, że Sal jest tym miejscem, w które obiecałam sobie jeszcze wrócić, również ze względu na wyjątkowych ludzi.”
– Agnieszka Gadecka