Kiedy na przełomie maja i czerwca przebywałam na Serifos, turystów było bardzo mało. To jeszcze nie był sezon. Na plażach spotykałam niewiele osób albo wcale.
Jedyną zabytkową miejscowością na wyspie jest Chora. Ma ona to, czym się zachwycamy – wąskie uliczki, mnóstwo schodów i białe domki. Na trasie Livadi – Chora kursuje autobus.
Aby zwiedzić pozostałe zakątki wyspy wypożyczyliśmy samochód. W trakcie wycieczki zobaczyłam coś, co mnie zaskoczyło. Nie przygotowałam się wcześniej do przyjazdu na Serifos zakładając z góry, że tutaj zobaczyć można tylko plaże i góry porośnięte krzaczkami.
Najpierw jednak pojechaliśmy obejrzeć najbardziej znaczący zabytek na wyspie – Monastyr Taxiarches (klasztor Archaniołów). Ten klasztor-twierdza został założony w 1572 roku. Był ważnym ośrodkiem religijnym, gospodarczym i edukacyjnym. W latach prosperity przebywało tutaj 100 mnichów, obecnie jest jeden.
Następnym punktem była malutka wioska Koutalas z bezludną plażą.
Dalej skierowaliśmy się do Megalo Livadi. Po drodze spotykaliśmy w kilku miejscach resztki konstrukcji wskazujących na działalność górniczą.
I to jest to, co mnie zaskoczyło – zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, że był tu przemysł wydobywczy. Eksploatację złóż rud żelaza i towarzyszącemu im złota rozpoczęto w XIX w. Nastąpił wtedy boom gospodarczy.
W wiosce obejrzałam zrujnowany pałac gubernatora, zupełnie nie pasujący do małych greckich zabudowań. Jednak tłuste lata nie trwały długo.
Górnicy zaczęli domagać się poprawy warunków pracy i podwyżek. W 1916 r. wszczęli strajk. Po walkach, w których zginęło kilka osób, szef spółki wydobywczej zapewnił górnikom lepsze warunki. Wznowiono wydobycie, jednak z upływem lat kopalnie były coraz mniej dochodowe, aż w 1960 r. zostały definitywnie zamknięte.
W pobliżu pałacu, na pamiątkę walk z 1916 r. postawiono górnikom pomnik.
W sumie wypożyczonym samochodem przejechaliśmy ok. 50 km i prawie wszystkie drogi na wyspie były asfaltowe.
– Mariola Jędruch